Skoro już się zalogowałem, to zapdejtuję ten wątek. Kiedy problem stale się ciągnął, zadzwoniłem po techników. Przyjechali i po raz pierwszy trafiłem na partaczy. Zaczęli od analizowania ciągłości przepływu sygnału na różnych odcinkach linii. Standard. Potem wyrwali ze ściennego kanaliku kabel telefoniczny, od tak żeby wyrwać. Rozkręcono gniazdo telefoniczne... które zakładała inna ekipa orendżu, a które było zupełnie sprawne. Do filtra, które poprzednia ekipa zamontowała, nowo przybyli fachowcy dołączyli kolejny filtr. Więc linia, filtr, filtr i telefon stacjonarny. Oprócz tego zdjęto paski izolacji z miejsca łączenia się kabla głównego z poszczególnymi i założyli te same paski drugi raz, po ponownym skręceniu przewodów i testach, które idą do modemu, a które do telefonu (tego podwójnie filtrowanego). Wreszcie stwierdzono, że to kabel od internetu wadliwy i przecieranie czoła zroszonego ciężkimi kroplami potu. Ok. Podziałało godzinę i znów zaczął się festiwal przerywania połączenia. To dało mi do myślenia. Poszedłem na łącznik, wywaliłem w pierony tę paskową izolację, zastępując zalecane skręcenia złączkami zaciskowymi. Żeby były lżejsze, zastosowałem plastik. I bum. Sieć przestała się wieszać co pięć minut, a nawet przyśpieszyła z 1.3mb do 1.6mb (opcja "do 10mbs"). Ponadto wywaliłem domyślny ruter fast2704 i postawiłem na tplinka wd-coś tam, żeby ping nie robił fikołków. Od tego czasu działa. Sam kabel jak mniemam nie miał nic do stabilności połączenia, tylko będzie miał wpływ na możliwości sieci.
