Wtorek był dniem instalacji światłowodu w sąsiedztwie. Do kolejnych domów przyjeżdżały przeróżne ekipy przez cały dzień. Były i czteroosobowe, jak u sąsiada, oraz solo, jak u mnie.
Niestety, akurat u mnie było najwięcej pracy. Dotychczasowa rura niewiele ułatwiła, dotychczasowe dwa kable miedziane można było szarpać z obu stron, a one ani drgnęły. Trzeba było kopać, szukać rury "w połowie" i wciągać światłowód na dwa razy. W domu było niewiele łatwiej. Przy remoncie przepust między piwnicą, a dotychczasowym gniazdkiem telefonicznym został przykryty gresem.
Całość trwała pięć godzin. Podziwiam technika, że mimo wszystkich przeciwności, nie poddał się w żadnym momencie. Efekt końcowy jest taki: w piwnicy do skrzynki teletechnicznej trafił ONT, dalej skrętka prowadzi śladem koncentryków do innego pomieszczenia, gdzie mikrotik robi za router i jest wpięty do istniejącego już wcześniej switcha i domowej sieci.
Tak się kończy moja walka o światłowód. Wierzę, że będzie bezawaryjnie i moja walka o bezawaryjny dostęp do internetu zakończyła się w tym samym momencie 😄
