Proszę bardzo. Oto przykład mojej ulicy Źródlanej w Warszawie Wawrze:
Dziesięć adresów zakwalifikowanych:
33, 32, 31, 30, 28, 26, 24, 9, 5a, 5c,
Osiem adresów pominiętych: 22, 20, 18, 16, 16, 16a, 10, 10a (dwa ostatnie to niedawno zbudowane domy).
Pominięty zastał cały środkowy odcinek ulicy, bo jak wynika z wyjaśnień CPPC:
"na moment wyznaczania punktów adresowych do konkursu w pobliżu tych adresów była sprawozdana infrastruktura, która umożliwiała świadczenie usług powyżej 30 Mb/s i zgodnie z przyjętą metodologią wyznaczania obszarów punkty te nie mogły znaleźć się w wyznaczonych „Listach obszarów” w ramach POPC. Proces ten (tzw. gridowanie) polega na nałożeniu na dany obszar siatki kwadratów o boku 250 metrów i ocenie, czy w danym kwadracie znajdują się już punkty objęte zasięgiem o wymaganej przepustowości. Jeżeli udział takich punktów przekraczał 5%, to wszystkie punkty adresowe w obrębie kwadratowego pola były wykluczane z dalszej analizy.(...) Wskazane lokalizacje przy ulicy Źródlanej numery 16, 16a, 18, 20 oraz 22 znalazły się w oczku siatki grid, w którym % czarnych plam NGA (objętych siecią szerokopasmowego internetu) wyniósł 7,14%."
"Ponadto UKE przekazał informacje, iż adres ul. Źródlana (...) nie mógł zostać uwzględniony w puli dodatkowych punktów adresowych, ponieważ został zgłoszony do objęcia zasięgiem sieci w prywatnych planach inwestycyjnych jednego z przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Plany te zgłoszone zostały w ramach konsultacji społecznych przeprowadzanych przez Ministerstwo Cyfryzacji".
Z wyjaśnień tych wynika, że gdzieś w okolicy (nie wiadomo gdzie, bo urząd nie podaje) ktoś (nie wiadomo kto) miał dostęp do szybkiego internetu, więc moja część ulicy została pominięta. Ponadto decydującym argumentem było to, że któryś operator (nie wiadomo który) zgłosił, że być może kiedyś (nie wiadomo kiedy) podłączy mój dom do światłowodu.
Jednym słowem paragraf 22. Ciekawe, czy w Brukseli wiedzą, jak chaotycznie wydaje się pieniądze europejskich podatników przeznaczone na sieć światłowodową
