Sytuacja właściwa: od grudnia, pod moim oknem wisi sobie skrzynka światłowodu z naklejką Orange. I odkąd ta skrzynka sobie wisi, Panowie Technicy (tutaj bez hejtu) co jakiś czas coś tam podjeżdżają, coś sprawdzają, ale tak jak nie mogłem się podłączyć, tak nie mogłem i kropka.
Tymczasem - tej środy, Panowie powiedzieli, że już jest ok i że lada chwila mogę się podłączyć. Zadzwoniłem na infolinię (prawdziwą, oficjalną infolinię - na pewno nie była to pomyłka, sprawdzałem 3 razy), powiedzieli, że tak jak najbardziej, jest usługa aktywna, wizyta instalacji była umówiona na dzisiaj, wszelkie zgody telefoniczne wyrażone itp. itd. Tymczasem dzisiaj nikt do mnie nie przyjechał. A więc dzwonię do Orange i tam się okazuje, że oni żadnej takiej wizyty to nie mają w systemie, a tak w ogóle to na mojej ulicy nawet nie ma planów położenia światłowodu i że "sorry sorry, ale nie".
I tutaj przechodzimy do ostatecznego pytania: czy ktoś mi wyjaśni cały ten cyrk i co mogę zrobić aby wielomilionowa firma łaskawie udostępniła mi tą magiczną usługę światłowodu? Cała sytuacja zaczyna podchodzić pod nękanie psychiczne, a światłowodu jak nie było tak nie ma, ehh 😕
