@benny_bnapisał(-a)
To jest swoją drogą zabawne, że w świecie różnych cudów techniki i najróżniejszych możliwości typu sztuczna inteligencja, często tak trudno znaleźć osobę, która destabilizuje działanie sieci w całej okolicy i to niejednego operatora.
Znaleźć źródło zakłóceń jest łatwo, gorzej z właścicielem bo:
a.) UKE nie ma prawa wejść na posesję bez zgody właściciela, więc dopóki ich nie wpuści, albo nie otworzy drzwi, nie mają jak go od razu zidentyfikować.
b.) Właściciel może iść w zaparte, że on nic nie używa, albo jak widzi wozy pomiarowe w okolicy wyłącza wzmacniacz i zabawa w "kotka i myszkę" trwa w najlepsze.
c.) Jeśli właściciel nie reaguje na wezwania UKE do wyłączenia wzmacniacza, zaczyna się długotrwałe postępowanie administracyjne. Najpierw wystawiają mandat, a jak to nie skutkuje, kierują sprawę do sądu (maksymalna kara to 2 lata pozbawienia wolności).
Niestety wiele osób uważa, że takie małe urządzonko o mocy paru W nie może zakłócać wielkich kilowatowych nadajników. Każdy jednak kto uważał w podstawówce na fizyce wie, co to jest interferencja i dyfrakcja oraz co z tych zjawisk wynika. Ta mała skrzyneczka od chińczyka może zakłócać sieć spokojnie w promieniu 2,5 km
