- Oznacz jako nowe
- Zakładka
- Obserwuj
- Wycisz
- Subskrybuj źródło RSS
- Wyróżnij
- Drukuj
- Zgłoś
Nie wiem czy mogę, ale czasem trzeba nagiąć pewne zasady - a nie znalazłem takiego pytania.
Załóżmy, że jestem skuszony ofertą Orange na prąd. Na stronie jest informacja, że Orange zakupi gwarancję pochodzenia takiej energii ze źródeł odnawialnych.
Czy to jest tylko gwarancja, jako "papier", czy ta energia faktycznie pochodzi w 100% ze źródeł odnawialnych - ta konkretnie, za którą płaci klient?
Rozwiązane! Idź do rozwiązania
Rozwiązanie:
- Oznacz jako nowe
- Zakładka
- Obserwuj
- Wycisz
- Subskrybuj źródło RSS
- Wyróżnij
- Drukuj
- Zgłoś
Tak, energia pochodzi ze źródeł odnawialnych. Do tego służy właśnie gwarancja pochodzenia - to prawo mówienia o tym, że dany wolumen energii został wyprodukowany ze źródeł odnawialnych.
To jest dozwolony, prawdziwy sposób mówienia, że ma się zieloną energię.
Natomiast nie jest najlepszy i dlatego jestem fanem innego - długoterminowych umów zakupowych bezpośrednio z producentami (tzw. PPA, power purchase agreement). Bo wtedy ma się dodatkowy pozytywny wpływ na transformację energetyczną bo powstają nowe źródła i dokładnie wie się, skąd jest ta energia konkretnie. Bo energia nie jest "podpisana" w sieci - elektrony są dokładnie takie same, niezależnie od tego z jakiego źródła pochodzą. Gwarancję są więc metodą udowadniania, że faktycznie gdzieś u źródła ktoś tę zieloną energię wyprodukował.
I są jeszcze dwa inne ważne elementy na korzyść PPA - ekonomiczny i 'transformacyjny'. PPA to umowa z producentem i taki prąd będzie tańszy niż prąd konwencjonalny (do którego można dokupić jako dodatkowy koszt gwarancję pochodzenia - czyli ktoś nam odsprzedaje prawo do mówienia o jakiejś ilości energii, że jest z OZE). A po drugie, to jest pójście na skróty / na łatwiznę - bo PPA to działanie głębsze, które też przy okazji wymusza zastanowienie się nad tym, jak się działa, gdzie - jakąś głębszą refleksję czy zmianę.
Natomiast oczywiście minus jest taki, że PPA wymaga o wiele więcej czasu - trzeba znaleźć odpowiednie projekty (są problemy z dostępnością nowych - powody regulacyjne...), to trwa potem od strony prawnej, potem inwestor to musi postawić, potem trzeba czekać na pozwolenia etc. PPA od przetargu do startu instalacji to tak z rok-półtora trzeba liczyć. Zakup samych gwarancji to kwestia dni-tygodni.
Czyli podsumowując (ach jak to się o energii można rozpisać) - gwarancje pochodzenia OK, jeśli nie da się łatwo / szybko ruszyć z PPA, ale nie jako jedyne działanie i wymówka, żeby nigdzie więcej nic nie robić.
- Oznacz jako nowe
- Zakładka
- Obserwuj
- Wycisz
- Subskrybuj źródło RSS
- Wyróżnij
- Drukuj
- Zgłoś
Tak, energia pochodzi ze źródeł odnawialnych. Do tego służy właśnie gwarancja pochodzenia - to prawo mówienia o tym, że dany wolumen energii został wyprodukowany ze źródeł odnawialnych.
To jest dozwolony, prawdziwy sposób mówienia, że ma się zieloną energię.
Natomiast nie jest najlepszy i dlatego jestem fanem innego - długoterminowych umów zakupowych bezpośrednio z producentami (tzw. PPA, power purchase agreement). Bo wtedy ma się dodatkowy pozytywny wpływ na transformację energetyczną bo powstają nowe źródła i dokładnie wie się, skąd jest ta energia konkretnie. Bo energia nie jest "podpisana" w sieci - elektrony są dokładnie takie same, niezależnie od tego z jakiego źródła pochodzą. Gwarancję są więc metodą udowadniania, że faktycznie gdzieś u źródła ktoś tę zieloną energię wyprodukował.
I są jeszcze dwa inne ważne elementy na korzyść PPA - ekonomiczny i 'transformacyjny'. PPA to umowa z producentem i taki prąd będzie tańszy niż prąd konwencjonalny (do którego można dokupić jako dodatkowy koszt gwarancję pochodzenia - czyli ktoś nam odsprzedaje prawo do mówienia o jakiejś ilości energii, że jest z OZE). A po drugie, to jest pójście na skróty / na łatwiznę - bo PPA to działanie głębsze, które też przy okazji wymusza zastanowienie się nad tym, jak się działa, gdzie - jakąś głębszą refleksję czy zmianę.
Natomiast oczywiście minus jest taki, że PPA wymaga o wiele więcej czasu - trzeba znaleźć odpowiednie projekty (są problemy z dostępnością nowych - powody regulacyjne...), to trwa potem od strony prawnej, potem inwestor to musi postawić, potem trzeba czekać na pozwolenia etc. PPA od przetargu do startu instalacji to tak z rok-półtora trzeba liczyć. Zakup samych gwarancji to kwestia dni-tygodni.
Czyli podsumowując (ach jak to się o energii można rozpisać) - gwarancje pochodzenia OK, jeśli nie da się łatwo / szybko ruszyć z PPA, ale nie jako jedyne działanie i wymówka, żeby nigdzie więcej nic nie robić.